PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=759610}

Dwie mamy

Maman(s)
5,7 107
ocen
5,7 10 1 107
Dwie mamy
powrót do forum filmu Dwie mamy

Film o obyczajach współczesnych Francuzów. Może być szokujący dla tych, którzy ciągle naiwnie sądzą, że Francuzi to ten naród od języka francuskiego, Edith Piaf, wina, żabich udek i malarstwa impresjonistycznego. Tym bardziej warto obejrzeć, żeby się przekonać, że wielożeństwo jest właściwie spoko. Baby oczywiście - jak to baby - trochę się będą krzywić na początku, ale wystarczy spokojnie przeczekać focha i wszystko się ułoży. Jak Allah da, to się przyzwyczają. Może nawet bez użycia pasa się obejdzie. Allah akbar!

A tak serio, to jest to już drugi "francuski" film obejrzany przeze mnie w ciągu ostatniego roku (ten pierwszy to "Fatima", nagrodzona Cezarem [sic!] ), który jest filmopodobnym tworem propagandowym, mającym oswajać niewiernych z obyczajami nowych - już wkrótce - gospodarzy. Goebbels i Stalin byliby pełni uznania. Kalifat Europy coraz bliżej. Allah akbar!

I jeszcze słówko dla tych, którzy będą zbulwersowani, bo sami odebrali ten film zupełnie inaczej. Niech zgadnę - uważacie, że ten film potępia obyczaje dzikich, bo pokazuje jak sprowadzenie przez pana i władcę drugiej żonki unieszczęśliwia pierwszą żonę i nastoletnią córkę. Czyżby? Oczywiście, twórcy filmu nie ukrywają, że to jest dla obu kobiet (a właściwie dla wszystkich trzech, bo i drugiej żonie nie jest łatwo) trudna sytuacja, ale gdzie tam jest choćby słowo potępienia wobec tego dzikusa - pana męża? Czy ja czegoś nie zauważyłem, czy może Wy sobie dopowiedzieliście, bo było dla Was oczywiste, że potępiać musi? Zachęcam do ponownego obejrzenia pod tym kątem. Film de facto przedstawia, jak wszystko się powoli "dociera", a barbarzyńca cierpliwie czeka aż jego dobytek pogodzi się z nową sytuacją. Wyraźnie na to wskazuje końcówka,

*** UWAGA SPOILER ***

gdzie po wywołanej przez córkę kulminacji, obie żony zgodnie ruszają na ratunek niemowlakowi, a ta pierwsza uświadamia sobie, że przesadziła z tym fochem, po czym mamy scenę wieczornej "ciszy po burzy" ze znamiennym końcowym dialogiem:
- Mamo, czy tata cię jeszcze kocha?
- Tak, oczywiście.
I w ostatniej już scenie filmu uśmiechnięta już teraz córka zapala "kadzidło miłości". Wszystko się ułoży - mam dwie mamusie zamiast jednej. Allah akbar!

Marac

Chyba tobą coś nie tak, bo mam wrażenie, niemal pewność, że przy oglądaniu zaślepiła cię fobia. Po pierwsze, ciągle w swoim wpisie powracasz do kwestii religii, choć w samym filmie ona praktycznie nie istnieje (nie ma żadnej sceny modłów!). To, że postacie są prawdopodobnie muzułmanami można wnioskować z imienia ojca oraz kraju pochodzenia, czyli Senegalu, w którym niemal wszyscy do wznawiany Islamu. Sam film nie opowiada o religii, ale o obyczajowości. To co innego. Praktyka, która cię najbardziej boli, czyli wielożeństwo istnieje w wielu kulturach, a w społecznościach muzułmańskich jest coraz częściej zakazana (np. w republice islamskiej Iranu). W tym wypadku wielożeństwo jest po części praktyką pochodzącą z Islamu, a po części praktyką plemienną. W tym filmie bardziej widać właśnie tą plemienność niż tak eksponowany przez ciebie Islam.

W filmie centralną postacią jest córka, to z jej perspektywy widzimy ten świat. Są to prawdopodobnie lata 80-te. Dla dziewczynki najważniejszą osobą jest matka. I naglę zostaje ona sprowadzona do roli tej drugiej. Ojciec, jest przedstawiony jako ten, który narzuca swoją wole, nie jest wcale sympatyczny, miły, choć się często uśmiecha. To typowy patryjarchiczny samiec. Syn powoli zamienia się w jego kopie. Najciekawsze jest u ciebie niezrozumienie zakończenia filmu, córka pyta się matki, czy wciąż kocha ojca, ta odpowiada, że owszem, więc córka zapala kadzidełko miłości, aby wspomóc matkę. Robi to z miłości do mamy. Tej pierwszej i jedynej. Za to w filmie nie ma, i to żadnej sceny, którą można odczytać, że córka polubiła, pokochała, czy nawet zaakceptowała obecność nowej, drugiej matki. Żadnej. Ratunek niemowlęciu, to że stara matka się nad nim pochyla, bardziej świadczy o tym, że chcę chronić własną córkę, niż akceptuje to dziecko. Chcę odsunąć kłopoty od własnego dziecka. To jest oczywiste.

Dodać trzeba, że film jest prawdopodobnie oparty na wspomnieniach samej reżyserki. Czarnej, z pochodzenia z Senegalu. Czy jak sugerujesz, poszła w Islam? Propaguje go. Nie, chodzi w kolorowych, wydekoltowanych bluzkach i obcisłych leginsach. Istna Islamistka.

Muszę cię zmartwić, ale większość Francuzów, którzy pochodzą z rodzin, społeczności muzułmańskich coraz bardziej się laicyzuje. Tylko ci, którzy naglę doznają nagłego powrotu do wiary, neofici, są bardzo, ale to bardzo niebezpieczni. A to margines. Ale bardzo niebezpieczny.

ocenił(a) film na 1
brava

Trudno w filmach o muzułmanach pomijać to, że są muzułmanami, bo ich zwykle nadal barbarzyńsko interpretowana barbarzyńska religia* legitymizuje i podsyca barbarzyńskie obyczaje plemienne - o czym sama nawet piszesz ("po części praktyką pochodzącą z Islamu"). Stąd moje nawiązania. No i oczywiście, że mam fobię wobec islamu, jak wobec każdej toksycznej sekty**, czy to będą scjentolodzy, japońska Najwyższa Prawda, Świątynia Ludu, Westboro Baptist Church czy sekta Rydzyka.

"To typowy patryjarchiczny samiec. Syn powoli zamienia się w jego kopie." - oczywiście. Ale nadal nie widzę w tym filmie potępienia tej patologii. Jedynie "dokumentalne" przedstawienie sytuacji i końcowa nadzieja, że wszystko się jakoś ułoży. Najciekawsze jest u ciebie niezrozumienie zakończenia filmu. Bo oczywiście, że nie ma mowy o pokochaniu nowej "mamusi" ("pokochaniu"? proszę Cię, serio?). Jest jednak wyraźnie zarysowane na koniec "danie nadziei", że wszystko się ułoży: ufff... tatuś nie jest barbarzyńskim zjebem, "taki mamy klimat", nadal kocha mamusię, trzeba tylko więcej kadzidełka, żeby moją kochał bardziej niż tę nową. Oczywiście, że córka robi to z miłości do matki. Zacytowałem końcówkę, bo ona przedstawia pogodzenie się pierwszej żony z losem - "cóż, taka jest kolej rzeczy, muszę nieść swój krzyż - znaczy, swoją chustę", a w konsekwencji uspokajanie córki ("tak, kocha"), bo przecież jakoś musimy dalej żyć pod wspólnym dachem z nową rodzinką.

"Ratunek niemowlęciu" - a no widzisz. A dla mnie była tu bardzo wyraźnie zarysowana delikatna zmiana nastawienia pierwszej żony, wywołana traumą związaną z porwaniem dziecka - nic tak nie połączy dwóch matek jak troska o dzieci, przecież ten biedny niemowlak i ta (też pewnie oszukana) nowa żona nie są winni, że żyjemy w islamsko-plemiennej "kulturze", gdzie naszemu właścicielowi wolno robić takie rzeczy itd.

Ciekawe jak odebrałabyś film o rodzinie Europejczyków, do której wraca z zagranicznego kontraktu ojciec rodziny z kochanką i dzieckiem, wprowadzają się do mieszkania rodziny dotychczasowej, córka wylatuje ze swojego pokoju, bo teraz tam się wprowadza pan i władca z nową rodziną, a żona znosi to z pokorą, zamiast wystawić zjeba za drzwi z walizką i na koniec filmu tłumaczy córce, że tatuś dalej kocha mamusię. Też byś uznała, że wszystko jest w porządku, czy też może byś spytała "Czy ten twórca zwariował? Co on nam chce przekazać prowadząc fabułę w ten sposób i kończąc film w tym miejscu?"

I to właśnie świadczy, że połknęłaś już haczyk politpoprawnej propagandy, o której piszę w pierwszym komciu, która każe nam postrzegać tamtą "kulturę" nie jako "gorszą", tylko jako po prostu "inną". Nie, ona nie jest po prostu "inna". Ona naprawdę jest gorsza. Barbarzyństwo jest gorsze od cywilizacji. Okaleczanie kobiecych narządów rodnych nie jest po prostu "zwyczajem". Prawo samca alfa do wybierania sobie samic do rozpłodu podług swojej woli nie jest po prostu alternatywnym modelem rodziny. Itd...

Dalej - nie wiem, kim jest reżyserka, nie wiem, jaki cel jej przyświecał, ale widzę, co jej *wyszło* i to oceniam.

20 lat temu Cezara zdobył genialny film "Nienawiść". Rok temu prostacka "Fatima". Obejrzyj oba, to może zrozumiesz co mam na myśli pisząc o postępującej atmosferze proislamskiej (proimigranckiej) propagandy.

" większość Francuzów"

Nie interesuje mnie większość. Interesuje mnie, że wraz ze wzrostem liczby muzułmanów, powiększa się też oczywiście ten margines, o którym sama piszesz. A jak wiadomo, gdy rośnie stężenie, to w końcu następuje samozapłon.

_____
*) Chrześcijaństwo też jest oczywiście barbarzyńską sektą, ale na szczęście w Europie mieliśmy Oświecenie, które wyrzuciło większość plemiennych starotestamentowych bzdur do kosza.

**) "Sekta" to słowo wymyślone w celu deprecjonowania wyznawców innych - mniej popularnych - wierzeń religijnych, więc celowo używam go również wobec tych sekt o największej ilości wyznawców. ("taste your own medicine" - nie przychodzi mi w tej chwili do głowy celny polski odpowiednik).

Marac

To niedobrze, odrzuć fabie, bo one zaślepiają, co widać po twoich słowach.

Relacje rodzinę, tak naprawdę poza może wielożeństwem, są identyczne, gdy dominuje w życiu religia. Mężczyzna zawsze jest tam panem, jest nim w Islamie, w chrześcijaństwie, czy judaizmie. To on podporządkowuje sobie wszystko. Zresztą wszystkie te trzy religię są ze sobą połączone, jedna wynika z drugiej.

Dużo widzisz w krótkiej, ok. kilu sekundowym ujęciu z matkami i dzieckiem. Widzimy je z daleka, z perspektywy dziewczynki przy windzie. Widzi jak stoją z dzieckiem na klatce schodowej i naglę pojawia się ojciec i mamy w tym monecie cięcie. Co to mówi? Matka chcę załagodzić sprawę. We wcześniejszej scenie, za o wiele błahszą rzecz tatuś strzelił córkę w twarz. Wątpię, że matki zdradzą mu co zrobiła córka. Bo gotów pewnie byłby ją zatłuc. W tej scenie jest niedomówienie. Dziewczynka jest z niej wyłączona.

Masz pretensje do małej dziewczynki, że ma nadzieje i wierzy w czarodziejskie kadzidła? Ona jest dzieckiem! Ma do tego prawo. Z czasem zrozumie jak beznadziejna to była sytuacja.

Ten film niczego nie propaguje, nie wiem, czy ktokolwiek chciałby znaleźć się w podobnej sytuacji. Bo to sytuacja bez wyjściowa. Z filmu to nie wynika, nie ma tego pogłębionego, ale nie wiemy na jakich zależnościach opiera się relacja mąż-żona. Jeśli ona nie pracuje, tylko siedzi w domu, to tak naprawdę nie ma wyjścia, musi zagryźć zęby i trwać. Pewnie nawet nie wiem jakie przysługują jej prawa. Rozwód nawet jej przez myśl nie przeszedł. Ten film pokazuje dość uniwersalne uwikłanie w sytuacje patriarchalną.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones